To jedno z najczęściej zadawanych pytań przez moich klientów. To zrozumiałe, że lubimy wiedzieć jakie będą ramy czasowe czegoś, w co się angażujemy. Często trzeba też zorganizować sobie czas i budżet. Długość psychoterapii zawsze jest kwestią indywidualną, uzależnioną od problemów klienta czy bieżących postępów w terapii. Ile trwa: Terapia zwykle trwa od 10 do 16  sesji. To jednak jest bardzo trudne pytanie. Trudne, bo kim jestem terapeuta, by wiedzieć w jakim tempie będą zachodzić zmiany, jak klient będzie reagował na pracę, jakie przeszkody staną na drodze i co po drodze zostanie wspólnie odkryte? 

Zazwyczaj więc odpowiadam – nie wiem, ale spróbujmy popracować przez tyle a tyle, a potem wspólnie zobaczymy gdzie jesteśmy. Czasem jestem w stanie wyczuć, że jakiś proces wymaga czasu, choć zdarzyło mi się też być bardzo zaskoczoną tempem zachodzących zmian.

Pozwólcie Państwo, że podam prosty przykład:

Gdy oddajesz samochód do mechanika, zazwyczaj (zazwyczaj!) potrafi on powiedzieć ile czasu zajmie mu praca – bo samochód jest w miarę prostym (w porównaniu z człowiekiem) zestawem urządzeń, które w znany i określony sposób funkcjonują i od siebie zależą (choć doświadczenie mówi, że nawet z samochodem często sprawy nie są tak oczywiste). Ludzka psychika to nie maszyna. Istnieją pewne zasady, można ich szukać i opisywać, ale ilość czynników, które mają wpływ na to jak dany człowiek przeżywa życie jest ogromna. Rzadko wystarczy przykręcić jakąś jedną psychiczną śrubkę. Nie mówiąc o tym, że podejście w rodzaju „coś jest zepsute” często utrudnia, a nie wspomaga pracę. Wtedy zazwyczaj potrzebna jest praca bardziej nad tym, że niezależnie od tego, co się w życiu danego człowieka dzieje, to na poziomie fundamentalnym jest on „w porządku”. Zapewne zmiany są potrzebne, ale bardziej jako efekt naturalnych procesów przemian, zmienności świata i natury samej w sobie, a nie tego, że ktoś jest „nie taki jak trzeba”.

I wreszcie – osoby zadające pytanie „ile to potrwa” często (choć i tu znów, każdy przypadek jest indywidualny) mają trudność w cierpliwym akceptowaniu tempa zmian, pewnego naturalnego rytmu, w którym ich życie chce  żyć – mają swój pomysł, forsują go, i zdarza się, że właśnie ta nierównowaga jest źródłem problemów.

3 fazy zmian podczas terapii  CBT

  1. Pozbycie się tego co jest nieużyteczne
  2. Przejście w okres w którym już nie jestem tym starym, ale jeszcze nie jestem tym nowym;
  3. Przyjęcie tego co nowe, włączenie do życia nowych sposobów działania, nowych reakcji, zachowań, itd.

Najtrudniejszy do wytrzymania jest czas w fazie 2. To moment, w którym bardzo łatwo o frustrację, bo chciałoby się już być tam, a jeszcze nie wystarcza odwagi, wiedzy, umiejętności, czy po prostu brakuje gotowości. W tym okresie ludzie robią różne, czasem dziwne rzeczy – albo po to, by zdobyć w końcu zasoby umożliwiające przejście do fazy trzeciej, albo po to, by uciszyć dyskomfort i frustrację związaną z byciem w tej fazie. Przykładem może być proces rozstawania się z partnerem/partnerką. Już nie jestem w starym związku i udało mi się puścić rzeczy z nim związane, także to jaka w nim byłam, ale jeszcze nie wiem jaka mam być ta nowa i z kim nowym, jeśli w ogóle. Pokusa, by rzucić się w wir czegoś, co pomoże znieść poczucie niepewności, czy nawet pustki, jest ogromna. Zdarza się też swoisty taniec w przód i w tył, pomiędzy fazami, który dodatkowo może wzbudzać zniechęcenie i samokrytykę.

Najgorsze, szczególnie z punktu widzenia klienta, jest to, że nie da się określić ile ta środkowa faza będzie trwała. To zależy od wielu czynników. Od gotowości, od dostępności zasobów, od naturalnego tempa uczenia się, od otwartości na doświadczenie niepewności (im większy opór, tym gorzej to idzie), od umiejętności pozwolenia sobie na doświadczenie czegoś nowego, itd, itp. Rolą terapeuty jest podtrzymywać nadzieję, że da się przez tę fazę przejść, pokazywać zachodzące zmiany (w tym momencie często wydaje się, że nic nie idzie do przodu, ciągle to samo), wspierać budowanie zasobów potrzebnych do przejścia do ostatniej fazy, ale też nie dopuszczać do utknięcia w tym miejscu. Pomysły terapeuty na to, ile ma trwać ten etap mogą stać się przeszkodą w owocnym jej przejściu.

Oczywiście można forsować zmiany. Można je popychać, można nawet wyuczyć się tego, co ma być w ostatniej fazie. Jednak przeskoczenie przez czas głębokich przemian skutkuje w zmianach jedynie powierzchownych. I to, co potrzebowało czasu, a go nie dostało, ujawni się prędzej czy później w tym samym obszarze albo w innym. Dlatego warto szanować naturalne tempo przemian.

Jakie warunki należy spełnić, aby psychoterapia ze mną przyniosła pożądane efekty?

Przede wszystkim odpowiednie podejście ze strony klienta. To on sam musi mieć motywację do zmiany, psycholog nie jest w stanie zmusić go do pracy nad sobą. Niezwykle ważna jest także szczerość i otwartość podczas poszczególnych wizyt. Jeżeli będziemy ukrywać swoje prawdziwe emocje, wtedy terapia tak naprawdę nie ma sensu. Dlatego warto opierać się pokusie, aby próbować na siłę dobrze wypadać w oczach terapeuty. Nie bójmy się mówić mu o trudnych emocjach doświadczanych podczas sesji, nawet jeżeli są związane z jego osobą.
Korzystanie z pomocy psychologa świadczy o odwadze i gotowości do tego, aby wziąć swoje życie we własne ręce.